Aspartam jednak rakotwórczy?
Najnowsze stanowisko WHO
A więc stało się – WHO dopisało aspartam na listę substancji badanych przez Międzynarodową Agencję Badań nad Rakiem. Słodzik ten znajdziemy teraz w grupie 2B czyli “substancje możliwie rakotwórcze dla ludzi”. Dobra, ale co to w ogóle oznacza i czy musimy się teraz bać coli zero?
Czym w ogóle jest aspartam?
Zacznijmy od początku – czym jest aspartam i w jakich produktach go znajdziemy? Aspartam to syntetyczny słodzik. Znajdziemy go w napojach zero, gumach do żucia, jogurtach i wielu innych produktach, więc jak sami widzicie aspartam to nie tylko cola i energetyki zero. Składa się z dwóch aminokwasów – fenyloalaniny i kwasu asparaginowego oraz metanolu, z czego 90% to aminokwasy, a 10% to metanol. Jeśli chodzi o aminokwasy to wiadomo, że są w pełni bezpieczne. Oczywiście nie mówimy tu o osobach cierpiących na fenyloketonurię, bo takie osoby muszą aspartam całkowicie wyeliminować ze względu na fenyloalaninę, a na aminokwas ten muszą uważać ze względu na defekt metaboliczny, ale dla wszystkich innych ich spożycie jest w pełni bezpieczne.
Dobra, wszystko jasne, ale komuś może zapalić się teraz lampka, że przecież metanol, czyli te pozostałe 10%, jest toksyczny. No tak, ale nie w takich dawkach jakie jesteśmy w stanie dostarczyć z aspartamem. Aspartam jest 180 razy słodszy od cukru, więc patrząc wagowo użyjemy go znacznie mniej niż użylibyśmy cukru. No i jeśli spojrzymy teraz na zawartość metanolu np. w coli zero to okazuje się, że na litr mamy go około 56 mg, a w sokach owocowych 30-45 mg. Jeśli spojrzymy na napoje alkoholowe to metanolu jest o wiele więcej bo wartości dochodzą do 325 mg na litr [1].
Metanol znajdziemy w wielu produktach spożywczych, które kupujemy na co dzień, nie tylko w napojach, głównie w owocach i warzywach. Można łatwo wywnioskować, że mamy tutaj sytuację jak praktycznie z każdą substancją w żywności – dawka czyni truciznę, a w napojach słodzonych aspartamem te ilości nie są nawet zbliżone do dawek, które mogłyby być w jakikolwiek sposób niebezpieczne.
Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem
W dużym skrócie jest to instytucja zajmująca się koordynowaniem międzynarodowych badań nad nowotworami złośliwymi. Jednym z przedsięwzięć agencji było stworzenia klasyfikacji czynników i substancji rakotwórczych. Lista podzielona jest na 4 główne grupy, z czego grupę 2 dzielimy jeszcze na 2A i 2B. Grupą 3 i 4 nie będziemy się w tym artykule zajmować, ponieważ są to substancje niezaklasyfikowane jako rakotwórcze albo najprawdopodobniej nierakotwócze, więc po prostu bezpieczne.
Grupa 1 – the agent is carcinogenic to humans.
Oznacza to, że substancje i produkty, ale też wykonywane zawody, czy ekspozycja na jakieś warunki środowiskowe, w tej kategorii są rakotwórcze i przemawiają za tym bez dyskusji dowody naukowe. Od dietetycznej strony zaliczamy do tej grupy alkohol i przetworzone mięso czyli np. wędzonki, czy kiełbasy, oprócz tego można w tej grupie znaleźć dym papierosowy, czy wiele infekcji. Tutaj dowody jasno wskazują, że narażenie, czy w tym przypadku spożywanie tych produktów zwiększa ryzyko raka.
Grupa 2A – the agent is propably carcinogenic to humans.
Czyli substancje w tej grupie prawdopodobnie są rakotwórcze, bo istnieją dowody na ich rakotwórczość, jednak jakość tych dowodów nie jest na tyle silna żeby uznać to za jednoznaczne. W dokumencie WHO znajdziemy, że żeby zaklasyfikować coś w tej grupie dowody na ludziach muszą być niewystarczające, ale za to dowody na zwierzętach są wystarczające oraz istnieje silnie udokumentowany naukowo mechanizm, który wskazuje na rakotwórczość u ludzi. W tej grupie znajdziemy np. spożywanie czerwonego mięsa, smażenie w wysokich temperaturach, czy picie bardzo gorących napojów powyżej 65 stopni celsjusza.
No i przechodzimy do grupy, która nas interesuje, czyli grupa 2B – the agent is possibly carcinogenic to humans, czyli substancje możliwie rakotwórcze dla ludzi.
Do tej grupy został dopisany aspartam. 2B oznacza, że dowody na rakotwórczość u ludzi są ograniczone, a dowody na rakotwórczość u zwierząt są mniej niż wystarczające. Albo kiedy dowody na rakotwórczość u ludzi są niewystarczające, ale istnieją wystarczające dowody na rakotwórczość u zwierząt. Albo kiedy i u ludzi i u zwierząt dowody są do kitu, ale istnieje jakiś tam mechanizm, który może mieć znaczenie.
No, więc w tej grupie definicje są najbardziej zawiłe, ale głównie chodzi o to, że tych dowodów na ludziach albo nie ma albo są słabej jakości i rakotwórczość da się udowodnić jedynie słabej jakości badaniami na zwierzętach albo jakimś mechanizmem fizjologicznym. [2]
Bezpieczeństwo aspartamu
Aspartam został dopuszczony do obrotu przez EFSE (Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności) w roku 1984, prawie 40 lat temu. EFSA regularnie prowadziła przez cały ten czas badania nad wpływem aspartamu na zdrowie i nawet na ich stronie możemy sobie przejrzeć wszystkie raporty mające na celu ponowną ocenę aspartamu. Ostatni taki wielki raport dostaliśmy w 2013 roku i wniosek był taki, że aspartam jest po prostu bezpieczny. I nie jest to jakaś pojedyncza metaanaliza, czy krótkie oświadczenie bo jest to raport liczący ponad 250 stron analizujący ponad 600 badań. Nie wykazano wpływu na mutacje genowe, powstawanie nowotworów, uszkodzenia mózgu i układu nerwowego i wiele wiele innych. Oczywiście wszystko tak długo jak nie przekraczamy ADI (czyli dopuszczalnego dziennego spożycia), które dla aspartamu wynosi 40 mg na kg masy ciała, co dla 75 kg osoby daje 3 g [3].
Nieszczęsne badanie na szczurach
Ktoś może jednak powiedzieć – no ok, ale kiedyś były przecież jakieś tam badania, o których było głośno w mediach i wykazano, że aspartam jest rakotwórczy. No tak, takie badanie było. Pamiętam jeszcze kilka lat temu jak zaczynałem studiować dietetykę to się nawet zainteresowałem tymi badaniami, bo było o nich dosyć głośno jak zaczęły się robić coraz popularniejsze napoje zero. Chodzi tutaj o badanie z 2005 roku na szczurach przeprowadzone przez badaczy z Bolonii i rzeczywiście w tym badaniu dowiedziono, że szczury w grupie badanej, czyli tej która dostawała aspartam, znacznie częściej miały raka niż szczury z grupy kontrolnej. Na szczęście wśród wielu raportów EFSY na temat aspartamu pojawił się też jeden w odpowiedzi na te badanie. EFSA szybko te badanie sprowadziła do parteru i wytknęła poważne błędy metodologiczne. Najważniejszym było to, że szczury dostawały astronomiczne dawki aspartamu – podczas gdy dla ludzi ADI wynosi 40 mg na kg masy ciała to te szczury dostawały nawet 5000 mg na kg masy ciała – ponad 100 krotnie większe dawki niż te dopuszczalne dla ludzi. Oprócz tego w badaniu było dużo niespójności i wydano jednoznaczny werdykt „nie ma dowodu, że aspartam zwiększa ryzyko występowania nowotworów u człowieka” [4].
Jaka ilość jest bezpieczna?
Wróćmy na chwilę do tego ustalonego dziennego limitu czyli ADI, bo jest do dosyć ważne. Żeby lepiej to sobie zobrazować puszka coli ma około 200 mg aspartamu. Przy wadze 75 kg żeby przekroczyć dopuszczalne spożycie trzeba by było wypić z 15 takich puszek. I to nie wszystko bo ADI to dopuszczalne codziennie spożycie przez całe życie, które nie stanowi zagrożenia dla zdrowia. Czyli teoretycznie mógłbym pić codziennie przez całe życie 3-4 litry coli zero i według tych zaleceń nie przekręciłbym się od słodzików. Oczywiście takich praktyk nie polecam ze względu na np. zdrowie zębów, zawartość kofeiny, czy możliwe bóle głowy. Ale dlaczego do tego wróciłem? W raporcie WHO dotyczącym dopisania aspartamu do grupy 2B, o której przed chwilą przeczytaliście znajdziemy jasno i wyraźnie napisane, że nie ma żadnych podstaw do zmiany ADI.
O co tyle szumu?
EFSA niejednokrotnie udowodniła nam, że aspartam jest kompletnie bezpieczny, Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem mimo wrzucenia aspartamu do wcześniej omawianej grupy substancji możliwie rakotwórczych oświadcza, że nie ma potrzeby zmiany ADI i dotychczasowy limit jest kompletnie bezpieczny, a dowody na rakotwórczość są ograniczone. Patrząc na dowody naukowe nie ma wątpliwości, że aspartam w takich dawkach jakie możemy spożyć codziennie jest bezpieczny. Ba, nawet gdybyśmy chcieli to raczej ciężko by nam było codziennie przekraczać ten limit. Te 3 g, o których wcześniej wspominałem w kontekście ADI 75 kg osoby to słodycz porównywalna do ponad pół kilo cukru.
WHO wrzuciło aspartam na tę listę, by zachęcić naukowców do dalszych badań i publikacji na temat słodzików, a nie żeby straszyć ludzi rakotwórczymi słodzikami. Niestety, media lubią takie nowinki, a słodziki wciąż są dużą kontrowersją w naszym społeczeństwie i pewnie dlatego ten raport wywołał tyle szumu. Nie brakuje nam chwytliwych nagłówków typu „Pijesz colę zero? Lepiej pożegnaj się z rodziną, bo możesz nie dożyć jutra”, a przecież napoje zero, mimo, że są znacznie gorszym wyborem niż woda to wciąż są znacznie lepszym wyborem niż napoje słodzone cukrem – szczególnie dla osób chcących schudnąć.
Podsumowując: Jeśli ktoś martwi się o swoją dietę i środowisko, w którym żyje w kontekście dostarczania substancji rakotwórczych do organizmu to istnieje wiele lepszych sposobów, by o to zadbać niż odstawienie coli zero. Najważniejszymi są niepicie alkoholu, niepalenie papierosów, e-papierosów i innych tego typu wymysłów (również bierne palenie), niebranie narkotyków, unikanie przetworzonego mięsa, ale też unikanie smażenia, wędzenia i picia bardzo gorących napojów.
Piśmiennictwo
[1] Monte, Woodrow. (1984). Aspartame Methanol and the Public Health. The Journal of applied nutrition. 36.
[2] https://monographs.iarc.who.int/agents-classified-by-the-iarc/
[3] https://www.efsa.europa.eu/en/efsajournal/pub/3496
[4] https://www.efsa.europa.eu/en/news/efsa-assesses-new-aspartame-study-and-reconfirms-its-safety